środa, 20 marca 2013

Mało znane: Gray Matter

Jane Jensen to jedna z moich ulubionych osób w przemyśle gier video. Zaczynała jako autorka scenariuszy do gier Sierry Online. Później miała nawet epizod jako voice actor, a w 1993 dostała szansę stworzenia własnej gry. Pewnie większość z Was kojarzy o jaką produkcję chodzi. Gabriel Knight: Sins of the Fathers. Jedna z najbardziej klimatycznych przygodówek w historii. Ja zagrałem w nią dopiero kilka lat temu i pamiętam, że tak się wciągnąłem, iż finałową sesję z pierwszym GK skończyłem dopiero nad ranem, co zdarza mi się bardzo rzadko. Zupełnie nie przeszkadzała mi grafika. Jedyny minus - elementy zręcznościowe. Dla mnie psujące klimat i po prostu irytujące.




Dwa lata później przyszła kontynuacja Gabriela - The Beast Within: A Gabriel Knight Mystery. Być może najbardziej kontrowersyjny następca przygodówki. W całości zrealizowany w Full Motion Video. Gra strasznie się zestarzała i przejście jej tak mnie zmęczyło, że nawet nie sprawdzałem trzeciej, ostatniej części Gabriel Knighta.

Potem Jane Jensen nieco zniknęła z pierwszej ligi osobistości gier video. Stworzyła kilka tytułów, o których wikipedia wie niewiele. "Urlop" Jensen trwał do 2010, gdy pojawiła się gra, o której traktuje ten wpis.

Gray Matter to klasyczna przygodówka point-and-click. Gra opowiada historię dwóch osób. Pierwsza z nich to Sam, młoda dziewczyna, której motor ulega awarii w okolicach Oxfordu. Druga z postaci to David Styles, profesor prowadzący pewne niezwykłe badania.




Profesor, przed pojawieniem się Sam, w tajemniczych okolicznościach stracił żonę i od tego czasu zmienił swoje spojrzenie na świat. Stał się zgorzkniałym samotnikiem. Sam ("TA" Sam, nie profesor) marzy o dołączeniu do Klubu Dedala, stowarzyszenia zrzeszającego magików.

To krótki opis dwóch bardzo ciekawych i złożonych postaci, ale o czym jest Gray Matter? W dużym skrócie, to opowieść o zjawiskach nadprzyrodzonych i... miłości. Najlepsze w fabule jest to, że z żadnym elementem nie przesadzono. Mało tego, w Gray Matter to "magia", a raczej iluzja jest sztuką logiki i konsekwencji pewnych działań, a to z pozoru matematyczne, profesorskie badania mają w sobie nadprzyrodzoną cząstkę!

Do tego gra ma jeden z najpiękniejszych wątków miłosnych, jakie widziałem. Jeśli ktoś ma duszę romantyka, to może w ciemno kupować GM. Mamy tutaj opowieść o miłości silniejszej niż śmierć, jednocześnie podaną w bardzo strawnej formie. Ba, powiem że przy wątku profesora i jego żony, aż się prosi żeby w tle puścić sobie motyw Deionarry z Planescape Torment. Niech to będzie wystarczająca rekomendacja.




Oprawa audio-video w grze na pewno nie kuleje, animację można by nieco poprawić, ale niespecjalnie to razi. Jeśli chodzi o rozgrywkę to zagadki są logiczne i dosyć proste (dużo łatwiejsze niż w Gabrielach). Mi to nie przeszkadzało, bo dzięki temu szybciej przechodzimy do kolejnych rozdziałów fascynującej fabuły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz