Każdy ma takie gry, w które ciężko jest się wkręcić. Słyszałeś o nich wiele dobrego, chcesz zagrać i choć dajesz im raz za razem szanse - po prostu nie idzie. Ja miałem tak na przykład z Final Fantasy VII. A z nowszych tytułów: z Deus Ex: Human Revolution. Uwielbiam oryginalnego Deusa, przeczytałem wiele pochlebnych opinii o najnowszej odsłonie, ale w każdej próbie zagrania coś mnie zniechęcało do dalszej zabawy. Jeśli dobrze liczę, teraz rozpocząłem grę po raz piąty. I nareszcie się wkręciłem. Bardzo się z tego cieszę, bo Human Revolution jest po prostu świetne.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gry akcji. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gry akcji. Pokaż wszystkie posty
sobota, 2 sierpnia 2014
czwartek, 27 lutego 2014
Spec Ops: The Line, czyli mocna rzecz.
Są gry, które przechodzą bez należytego echa. W mijającej generacji na myśl przychodzi mi na przykład fantastyczne pierwsze The Darkness. Produkcja Starbreeze zebrała dobre recenzje, ale wielu graczy szybko o niej zapomniało. A niesłusznie! Unikalna rozgrywka, niezapomniany klimat i co najważniejsze - znakomita fabuła. Szwedzi dostarczyli wtedy drugiego, po Kronikach Riddicka z pierwszego X-a, killera. Albo takie Brothers in Arms: Hell's Highway. Graliście? Ja podszedłem do tego tytułu nie nastawiając się na nic szczególnego. Pierwsze BiA skończyłem nieco na siłę, irytując się co i rusz na kompletnie zepsute hitboksy czy powtarzalność misji. Owszem, fabularnie było nieźle i tylko dzięki historii w miarę dobrze wspominam Road to Hill 30. A Hell's Highway, które wielu odpuściło sobie po zrażeniu się pierwszą częścią, naprawiło rozgrywkę i do tego zafundowało graczom jeszcze lepszą, dojrzałą opowieść.
piątek, 14 lutego 2014
Sleeping Dogs, czyli kawał dobrej gry.
O Sleeping Dogs słyszałem różne opinie i właściwie od premiery miałem ją na liście "zagrać kiedyś, jak będzie okazja". A taka okazja nadeszła i to dwukrotnie. Na przestrzeni jakiegoś tygodnia aż dwa razy można było tę produkcję zgarnąć za bardzo przystępną kwotę. Bodajże 1,5 funta za wysoko oceniany tytuł z połowy 2012 roku - strach nie brać (choć przy pierwszej promocji trzeba było mieć nie lada refleks, bo najwyraźniej sklep zrobił z taniego Sleeping Dogsa przynętę, wielu ledwo się zarejestrowało na stronie, by sklep podniósł cenę). Postanowiłem nie odkładać Piesków na później i z miejsca zabrałem się za tego sandboksa w azjatyckim klimacie. (A potem zapomniałem o dokończeniu tego wpisu i zrobiłem to dopiero teraz, stąd mamy klasyczną podróż w czasie ;) )
wtorek, 24 września 2013
Co mi nie zagrało w GTA V
Ależ ja czekałem na GTA V. Uściślając, czekałem jeszcze kilka miesięcy temu. Ostatnio mój zapał na powrót do San Andreas podupadł, nie wiem nawet dlaczego. Wiedziałem, że to pewniak i na pewno będzie trzymał poziom, ale specjalnie żeby zagrać się nie paliłem. To znaczy: nadal wiedziałem, że kupię, ale nie przebierałem nogami na kilka dni przed premierą. Gdy w dniu 0 - Empik spisał się na medal - przyjechał kurier, odłożyłem GTA V na półkę by skończyć Diablo 3 na Inferno. Trochę z musu, bo zamierzałem dopiero po tym puścić diabełka dalej w obieg, ale fakt faktem - mając GTA V przechodziłem po raz -nasty Diablo 3 ;)
Etykiety:
"recenzja",
grand thef auto,
gry akcji,
gta v,
konsole,
Playstation,
playstation 3,
playstation 4,
recenzja,
sandbox,
tpp,
wrażenia z gier,
xbox 360,
xbox one
Subskrybuj:
Posty (Atom)