środa, 19 grudnia 2012

Dark Souls kontra ja, część druga

Podróż przez świat wykreowany przez From Software to niezwykła przygoda. Zabawę z wersją Prepare to Die zacząłem od gry Klerykiem wyposażonym w Master Key (Główny klucz). I już początek gry to niespodzianka. Dałbym sobie rękę uciąć, że na konsoli bossa w tutorialu można było zabić kilkukrotnie rzucając się mu na głowę z podwyższenia. Może nie miałbym ręki, ale w edycji pecetowej można skoczyć mu na łeb tylko raz. Nie żeby był to jakiś problem - to tylko bossek z tutoriala.

Do następnego bossa doszedłem bez większych problemów, farmiąc przy okazji nieco dusz. Do drugiego ogniska wracałem się wielokrotnie, podbijając Siłę do 16 i Zręczność do 10. Pozwoliło mi to na dzierżenie Claymore, którego zgarnąłem później smokowi sprzed nosa (na moście). Boss minotaur był jedynie formalnością, choć raz zginąłem spadając przez nieuwagę w przepaść (fail).

Kolejny boss to wspomniane w poprzednim wpisie Gargulce. Dranie znowu napsuły mi krwi. Podchodziłem do nich kilka razy i za każdym razem przy pojawieniu się drugiego, ginąłem przez ich zianie ogniem. W końcu znalazłem na nich sposób. Wróciłem się do przewróconego posągu nieco wcześniej, podbiłem atrybut Faith i wstąpiłem do Sunlight Warrior Covenant. Dało mi to dostęp do Lightning Speara. Ten czar to prawdziwe cudeńko. Udało mi się z nim pokonać Gargulców za drugim razem. Za pierwszym, standardowo, spadłem w przepaść :) .

Capra Demon

Gargulce gryzą glebę, dzwon uderzony - czas na wyprawę do Capra Demona. Nie lubię tej walki, jest bardzo mało miejsca, a oprócz bossa są tam też pieski. Ma jednak pewną niezaprzeczalną zaletę - jest prosta. Nie powinna nikomu sprawić specjalnych problemów. Sam boss ma kozacki wygląd i zawsze kojarzył mi się nieco z Piramidogłowym z Silent Hill 2. Moim zdaniem zasłużył na nieco bardziej interesującą walkę.

Po drodze do Głębin zabiłem Rycerza stojącego przed wejściem do minotaura. Knight strzegł pierwszego w grze pierścionka. Zabrałem ringa i zszedłem do kanałów. Depths to świetna lokacja. Czytałem, że wielu jej nie lubi, ale choć łatwo tam zginąć, klimat ma niezaprzeczalny. A stwory które tam spotykamy... Od piesków i szczurów, przez żabopodobne paskudztwa, po mocarnych Rzeźników. Po przejściu labiryntu, jakim są Głębiny, stajemy przed walką z - uwaga - Ziewającym Smokiem. To przeciwieństwo poprzedniego bossa. Duży, pusty plac i jeden, ogromny smok. Sama walka bardzo mi się podoba - można wyuczyć się ciosów smoka na pamięć i w konsekwencji zabić go bez używania choć raz Flaszki. Tym razem nie spadłem w przepaść i po kilkuminutowej potyczce cieszyłem się z 25000 dusz.

Początek gry za mną. I już przypomiało mi się, co uwielbiałem w Demon's Souls.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz