wtorek, 25 grudnia 2012

Dark Souls kontra ja, część trzecia

Czyli kontynuujemy podróż przez świat Dark Souls. Nie przedłużając...

Blightown to nieprzyjemne miejsce. Ciemne, ponure, niebezpieczne. Weterani Demon's Souls czują się tam zapewne jak w domu. Spędziłem tu trochę czasu i myślę, że zwiedziłem większość lokacji, znajdując przy tym sporo ukrytych za różnymi winklami dusz. Boss tej strefy to Wiedźma Quelaag. Pięciokrotnie mnie pokonała. A to ja się zagapiłem (wiesz, że popełniłeś błąd, więc złościsz się tylko na siebie - dobre), a to postać mi się zablokowała w lawie (złościsz się na twórców - złe). Za szóstym razem podszedłem w 100% skoncentrowany i zabiłem wiedźmę jedynie raz obrywając. Po pokonaniu bossa ulepszyłem sobie Flaszkę i zabiłem w drugi dzwon.


Następnie udałem się do lasu. Po pokonaniu demona za kowalem (nioceniony Lightning Spear) zacząłem zwiedzać Darkroot Garden. Bardzo ciekawa lokacja. Inna niż te znane dotychczas z serii DS. Sporo tu różnorodnych przeciwników - w tym upierdliwych dużych rycerzy. Interesujące są też małe drzewka. Na początku raczej poszedłem nie tam gdzie trzeba i zatrzymałem się na hydrze. Nawet nie tyle zatrzymałem się, co utonąłem. Doszedłem w końcu do bossa - motyla. Nie był zbyt trudny i padł po kilku celnych strzałach ze Speara.

Dalej udałem się do Fortecy Sena. I jak ja się tutaj męczyłem. Wrogowie? Pestka. Pułapki? Idzie się wyuczyć na pamięć. Wahadła? Koszmar. Ile razy zginąłem zrzucony gdzieś na dno Fortecy. Na szczęście znalazłem ukryte ognisko po ostatnim zestawie wahadeł i udało mi się skończyć ten poziom. Walka z bossem była prosta, choć nawet efektowna. Przypominała trochę tą z ogromnym rycerzem w Demonie.

Później wydarzyło się coś, czego się nie spodziewałem. Grupa gargulców zabrała mnie do zupełnie nowej lokacji. I to jakiej! Anor Londo to przepiękne miejsce. Silnik gry nie powala bajerami graficznymi, ale ta lokacja wygląda znakomicie. Do tego jest świetnie przemyślana i wymagająca. W jednym miejscu nawet przesadnie - chodzi mi o małą kapliczkę z Titanite Demonem w środku. Walka z nim jest trudna, ale opcjonalna. Bossem Aron Londo są dwaj przeciwnicy - rycerz i stwór. Ten drugi padł po serii z Lightning Speara, rycerz zaś lekko się przykoksował po śmierci kompana i był dosyć upierdliwy, ale zapas Flaszek pozwolił mi na cieszenie się ze zwycięstwa.

Co za widok!

Po zabiciu bossa udałem się dalej - do królowej. Krótka rozmowa i mam o jeden przedmiot więcej. To naczynie pozwalające na teleportację między ogniskami. Bardzo przydatna sprawa. Ofiarowałem naczynie na ołtarzu u wężopodobnego stwora i wróciłem do Lasu Darkroot. Swoją drogą, czy ten wąż miał w założeniu tak zabawnie wyglądać?

Kolejny poziom to powrót - do Lasu Darkroot. Tym razem udałem się na samym początku do lokacji z hydrą. Trzeba było ją zabić, jak kończymy grę to w stu procentach. Poszło 10 strzałów z Lightning Speara plus 2 uderzenia mieczem, ale udało się. Dalej napotkałem trzy wrogo nastawione kocury - nie miały jednak dziewięciu żyć. Muszę jednak przyznać, że dwa razy mnie zabiły. Potem przeszedłem przez mgłę i wpadłem na bossa - Szarego Wilka Sifa. Walka była długa, ale ostatecznie wilczur poległ. Szkoda mi go trochę... Swoją drogą, Boss ten został sparodiowany w dodatku do World of Warcraft - Mists of Pandaria. Jeden z bossków w daily questach u Golden Lotus wygląda identycznie :)

--

Jest świąteczny poranek, idealny moment by przysiąść do Dark Soulsa i powoli zbliżać się do końca gry. A tu klops. Niestety coś mi "się zepsuło" i przy podłączaniu pada od PS3 przez Motionin Joy wyskakuje mi bluescreen. Spróbuję to naprawić, ale znając mój talent do takich rzeczy, część czwarta przygód (powinno być pięć) z Dark Souls może nieco się opóźnić.

Aktualizacja 2013-01-12
Nie udało mi się "naprawić" dualshocka i co chwilę dostaję bluescreena. Dark Souls dokończę - spróbuję - jak kupię pada od Xboksa pod PC, a w końcu kupię, bo to w sumie przydatna inwestycja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz