czwartek, 17 października 2013

Gothic - lepiej późno niż wcale

Co łączy Polaka i Niemca? Nie, wbrew pozorom to nie jest wstęp do jakiegoś dowcipu opartego na stereotypach. Polaka i Niemca łączy wielka sympatia do serii Gothic. Może z powodu nieco swojskiego klimatu? Nie wiem dlaczego, ale im dalej na zachód, tym mniej uwielbienia dla Gothica. Mam pewną teorię, ale o tym kiedy indziej.


W pierwszego Gothica zagrałem w 2006 roku, kiedy to debiutancka produkcja Piranha Bytes zagościła na płytce DVD z CD-Action. Odpaliłem bardziej z ciekawości i na początku nie mogłem uwierzyć w sterowanie. Jak ktoś mógł wpaść na takie obłożenie klawiszy? Poświęciłem jednak trochę czasu i gra nawet mi się spodobała. Jak to zwykle u mnie bywa, nie pamiętam dlaczego odpuściłem jeszcze przed drugim rozdziałem (na swoją obronę - pierwszy jest zdecydowanie najdłuższy). Grałem przecież już wtedy w bardziej skomplikowane erpegi. Tak czy siak, był to mój jedyny raz z pierwszą częścią Gothica. Do jeszcze popularniejszej u nas dwójki podchodziłem ze trzy razy, ale mimo najszczerszych chęci, do niemieckiej serii nie mogłem się przekonać.

Ostatnio naszło mnie na coś od Piranha Bytes. Najpierw myślałem o Risenie, jednak później zacząłem spoglądać w kierunku Gothica. W końcu postanowiłem - pora ponownie wyruszyć do Górniczej Doliny. Znalazłem nawet w necie jakąś paczkę odświeżającą grafikę Gothica. Zainstalowałem grę, potem ściągnięte pliki, odpalam i... wyrzuciło błędy. "Zdarza się" - pomyślałem i po reinstalacji odpaliłem jedynie programy konieczne do zdjęcia limitu 25 klatek na sekundę. W trakcie pierwszej rozmowy z Diego wyrzuciło mnie do pulpitu. Wkurzyłem się i byłem naprawdę bliski odpuszczenia i zabrania się za coś ze swojej opasłej Kupki Wstydu. Ale niech będzie, ostatnia próba - poważnie. Instaluję od nowa i odpalam grę. Bez żadnego patcha, moda, czegokolwiek. Tylko to, co było na płycie.

I pod wpływem impulsu podjąłem bardzo dobrą decyzję.

Przy pierwszym razie z Gothikiem każdy zwraca uwagę na sterowanie. Jeśli teraz miałbym określić je jednym słowem, nie byłoby to beznadziejne, nieudane, dobre bądź złe. "Dziwaczne". Wielce dziwaczne. Ale co najciekawsze, całkiem szybko zaczyna się ono sprawdzać. Po pierwszych kilku zadaniach bez problemu się przyzwyczaiłem. W tym szaleństwie jest metoda! To inaczej niż chociażby w NWN2, gdzie kontrola czasem wkurzała nawet po dziesiątkach godzin.



Sama rozgrywka to coś, co zapamiętam na długo. Już po zrobieniu kółka po Starym Obozie byłem pozytywnie zaskoczony, a po pierwszym wypadzie na polowanie poziom wkręcenia wskoczył na dawno nieosiągane pułapy. A ostatnio przeszedłem przecież GTA V, nie mówię że jest gorsze, ale sandboksy to nie mój ulubiony gatunek.

Klimat Górniczej Doliny jest jedyny w swoim rodzaju. Widać, że to kolonia karna. Dobrych ludzi policzysz tu na palcach jednej ręki. Nie myślących w pierwszej kolejności o sobie... nie spotkasz w ogóle. Także nasz bohater to też kawał cwaniaka. Nie da się tu odgrywać roli szlachetnego paladyna. Mamy jakiś wpływ na charakter naszego bezimiennego alter-ego, ale ogólny profil jest nakreślony przez twórców. Jednak co najważniejsze - nie jest trudno wczuć się w postać. Przynajmniej mi nie było. Bezimienny z Gothica to świetny bohater do gry cRPG.

Po prostu urzeka poziom trudności. Uczucie rozwoju postaci z kompletnego leszcza do przyzwoitego wojaka jest właściwie perfekcyjne. Na początku naszym jedynym przeciwnikiem w bestiariuszu Gothica jest ścierwojad, nieco wyrośnięte ptaszysko. Każdy inny wróg to nawet nie przeciwnik, a chodząca maszynka do mielenia. Bezimienny nosi podarte ciuchy, dzierży kilof lub zardzewiały miecz, a do tego nic a nic nie potrafi nim władać. To dla mnie wymarzony start w grze tego typu.

Uczenie się nowych technik walki, zbieranie lepszego ekwipunku - świetna sprawa. Ogólny rozwój postaci to niestety zawód. Skupiłem się na walce w zwarciu i otwieraniu zamków. W późniejszej fazie gry byłem mistrzem we władaniu bronią jednoręczną i dwuręczną, a także w otwieraniu zamków, miałem maksymalnie rozwiniętą siłę, potrafiłem pozyskiwać skóry czy najróżniejsze trofea z potworów i brakowało jakichś ciekawych umiejętności, które wciąż mógłbym rozwijać. Mimo planowania typowego wojownika, mój Bezimienny pod koniec został nawet całkiem kompetentnym magiem. Fakt, robiłem wszystkie znalezione zadania i walczyłem, z czym bądź kim się dało.

Choć grafika bywa w porządku...

Pierwszy rozdział różni się od pozostałych. Mniej tu głównego wątku, mamy za to masę zadań pobocznych i ogólną wolność wyboru sojuszników. Właśnie ten etap Gothica podobał mi się najbardziej. Od drugiego rozdziału gra kładzie nacisk na wątek główny. Pobocznych zadań znalazłem niewiele. Nadal chce się grać, ale brakuje tej wolności z początku. Na szczęście główna linia fabularna trzyma poziom. Są ciekawe zwroty akcji, interesujące postacie, fajne dialogi. Brakowało mi jedynie większej ilości komentarzy postaci niezależnych. Nie możemy pogawędzić z lubianymi osobami o obecnych wydarzeniach, chyba że akurat przewiduje to główny wątek. Szkoda.

Świat jest niewielki, ale mi to nie przeszkadza, bo dopieszczono go do granic możliwości. Do tego fabuła to usprawiedliwia. Po paru rozdziałach w otoczonej magiczną kopułą kolonii karnej czujemy się jak u siebie w domu. Jakkolwiek to brzmi.

Jeśli chodzi o system walki, mogło być lepiej. Niekiedy przeciwnicy z niewiadomych względów stają się nieśmiertelni. Trzeba ich "odtargetować" i zaatakować ponownie, a otrzymają obrażenia. Niezależnie od zamachu bronią, zranimy tylko jednego przeciwnika. Nie oszukujmy się, Demon's/Dark Souls to nie jest. Ale tragedii na pewno nie ma. Widziałem wiele gorszych systemów walki. Ba, domyślny system walki w kontynuacji opisywanej gry - ten dopiero nie nadaje się do niczego.

Graficznie powiedziałbym, że Gothic godnie się zestarzał, gdyby nie jedna rzecz. Las z daleka wygląda po prostu koszmarnie. Trochę jak ten w pierwszym Colinie. Gdy podejdziemy bliżej, brzydka i ciemna tekstura zmienia się w trójwymiarowe drzewa. Wygląda to źle. Poza tym grafika jest w porządku. Znaczy, to nigdy nie była śliczna gra. Była i jest na swój sposób urokliwa, gdy da się jej szansę. Osobiście przedkładam nawet oprawę niezmodowanego Gothica nad niezmodowanego Morrowinda (za klimat, bo technicznie Morek jest w zupełnie innej lidze), ale to kwestia gustu. Nie jest dobrze z optymalizacją. 25 klatek nie brzmi tak źle, ale nie można powiedzieć, że Gothic chodzi płynnie. Do tego miejscami - bardzo rzadko, ale jednak - liczba FPS'ów leci w dół. Ta seria od samego początku potrafiła zarżnąć komputer.



...to momentami trzeba zagryźć zęby.

Małym minusem jest też to, że Gothic cierpi na przypadłość wielu erpegów - pod koniec zbyt dużo tu machania mieczem, a za mało dialogów. Dobrze, że chociaż dostajemy bardzo złożony dungeon do eksploracji i grupy przeciwników urozmaica rozwiązywanie prostych, tomb-rajderowych łamigłowek. Jednak o wolności i jakiejkolwiek swobodzie nie ma już mowy. Dziwi podejście twórców do dobijania przeciwników, w mieście jest to jak najbardziej zrozumiałe, ale także poza nim każdego trzeba po pokonaniu zabić na śmierć, co zajmuje sporo czasu, gdy na przykład strzelają do ciebie z łuku jego koledzy... Jednak wszystko to da się przeżyć, każda gra ma w końcu jakieś słabe elementy.

Podsumowując, stałem się fanem Gothica. Niedługo zabieram się za dwójkę. Po raz kolejny, ale tak naprawdę pierwszy raz tak, jak się powinno. Po przejściu poprzedniczki i ogólnym zachwycie nad debiutanckim dziełem Piranha Bytes. Najwyższa pora żeby w końcu przejść drugą produkcję tego niemieckiego studia, a więc zapraszam za jakiś czas i oddaję głos do studia.

Zobacz też:
Wygrałem na Facebooku
Więcej wrażeń z RPG-ów wszelakich.

2 komentarze:

  1. Przegrałem mnóstwo godzin w gry z tej serii. Pamiętam, jak wszyscy napalali się na 3kę, która w momencie premiery była tak koszmarnie zoptymalizowana, że nie dało się w nią praktycznie grać... dopiero po wydaniu edycji rozszerzonej z patchem dało się normalnie zagrać i... wciągnęła mnie bez reszty ;-)
    PS. Dodatek do niej był nazwany pieszczotliwie Zmierzchem Bugów :-P

    Potem niestety twórcy i wydawca się rozstali i żadna ich kolejna gra nie zrobiła już takiej furory (chociaż pierwszy Risen był niezły)...

    OdpowiedzUsuń
  2. ostatnio grałem w arkani - gothic 4. Nie tak źle. Gothic 3 to oczywiście była porażka. Dwójka trzymała się kupy, ale bez rewelacji. Pierwsza część - the best! No i to uczucie gdy się zabija pierwszego wilka po 15 minutach walki podjazdowej - bezcenne :D

    OdpowiedzUsuń