Mieliście kiedyś taki moment, że nijak nie możecie się zmusić do patrzenia na jakiekolwiek gry? Ja tak mam co jakiś czas. Na przykład teraz. Czasami odpalę jeszcze Football Managera na jakiś jeden mecz, ale to wszystko.
Mam ostatnio mało czasu na rozrywkę (i niestety w perspektywie jeszcze mniej...), ale czas ma to do siebie, że jak człowiek bardzo się postara, to może go wyczarować (spanie jest dla leszczy). Ja się teraz nawet nie staram - a na pewno nie na gry. Nadrabiam zaległości serialowo - książkowe i myślę czy efekty tego nadrabiania nie zawitają na bloga - dobre seriale już tu opisywałem, więc żadna to nowość, ale moje wrażenia z różnych czytadeł stanowiłyby ciekawe rozszerzenie blogowej tematyki. Zobaczymy.
Ale, ale - fani grania też mogą spokojnie zaglądać na bloga. Wrodzona przebiegłość nareszcie na coś się zdała - gdy kiedyś bardziej naszło mnie na gry, zachowałem sobie kilka produkcji do opisania "na czarną godzinę". Czerń obecnej godziny nie podlega dyskusji, więc za jakiś czas pojawią się tu moje wrażenia z trzech przygodówek (w tym jednej - uwaga, bo to na tym blogu rzadkość - gry indie z brzydką, dwuwymiarową grafiką! Spoiler: gra była fenomenalna) i dwóch erpegów (sprzed ładnych paru lat).
A na koniec, dla rozluźnienia, mój ulubiony screenshot z Silent Hilla.
Tak więc - do przeczytania!
Doskonale Cię rozumiem, też tak mam co jakiś czas - szczególnie jeśli chodzi o kino. Na szczęście to stan przejściowy i potem znowu mam ochotę coś obejrzeć. Czekamy na te "zachowane" teksty :)
OdpowiedzUsuńCoś o tym wiem, sam ostatnio mam zmianę pracy, ale mimo to przynajmniej staram się nie mieć większych opóźnień w swoich hobby, m.in. blogu. ;)
OdpowiedzUsuń