Od dawien dawna lubię spędzać mroźne wieczory w czasie około świątecznym przed monitorem, jak na gracza przystało. Szczególnie grając w grę - i nie mam nic przeciwko, by była to gra MMO. W tym roku padło na Final Fantasy XIV: A Realm Reborn. I to mimo tego, że tegoroczne mroźne wieczory specjalne mroźne nie są (nie żeby mi to przeszkadzało).
Just my rifle, my pony and me.
Nowy Final przed i tuż po premierze specjalnie mnie nie interesował. Nie wierzyłem, że będzie trzymał poziom, a do tego kupno MMO w okolicach premiery to jednak wielkie ryzyko. Ostatnio usłyszałem o promocji Intela, który do procesorów dorzuca właśnie A Realm Reborn. Zerknąłem na dział o grze na forum MMO-Champion. Liczba narzekań i płaczów, że gra umiera była niespotykanie mała (co nie znaczy, że narzekań nie ma tam wcale - co to, to nie). Na tym forum to spory komplement dla MMO. W związku z promocją cena klucza spadła poniżej 10 dolarów na Amazonie, a egzemplarze od Intela można na aukcjach wyrwać sporo taniej. Cena akceptowalna tym bardziej, że FFXIV nie wymaga dokupowania prepaida/podawania numeru karty przy aktywacji gry. Stąd pierwszy miesiąc zabawy kosztuje gracza nawet mniej, niż kolejne - zakładając, że zdecyduje się na subskrypcję.
A pan przypadkiem nie pomylił MMO...?
Przed zakupem sprawdziłem jeszcze kilka rzeczy. Pierwsza z nich to mikrotransakcje. To ważna sprawa w czasach, gdy twórcy nie kryją się z chęci dodatkowego dojenia graczy w MMO opartych na subskrypcji. Nawet przed premierą, jak w przypadku Elder Scrolls Online - combo kupno gry+subskrypcja+mikrotransakcje skutecznie zbiło mój pasek zainteresowania tytułem do okrągłego 0. W A Realm Reborn mikrotransakcji nie ma i ma nie być. Druga rzecz to wymagania - w tym gatunku mogą one stanowić dużą przeszkodę. Rift czy Guild Wars 2 wyglądają bardzo ładnie, ale szczególnie ten pierwszy potrafi zajechać komputer. Na papierze wymogi wyglądały zjadliwie, a jak w praktyce? Bardzo dobrze. Na średnim pececie można grać płynnie przy wysokich detalach (stąd sporo screenów)! Więcej, mój komputer nie widział jeszcze takiej grafiki w MMO przy przyzwoitej liczbie klatek na sekundę. Chyba zawdzięcza to wydaniu gry na PS3 i przez to dodatkowej optymalizacji. Ostatnią rzeczą, którą sprawdziłem było podejście twórców do rozwoju gry. Patche wychodzą regularnie i wprowadzają masę nowości we wszystkich aspektach gry. Jest więc OK, wybieram serwer Odin - można grać.
Losowy event.
Pierwszy element, który rzuca się w oczy w nowym Finalu, to bardzo duże nastawienia na fabułę. Za mną trochę ponad połowa z dostępnych w grze poziomów i jak na razie mógłbym odpuścić zupełnie wszystkie zadania poboczne. Przez pierwsze poziomy grałem w FFXIV jak w normalnego mmorpg-a i skończyło się na tym, że wykroczyłem sporo ponad level przewidziany do zadań wątku głównego. Gdy w końcu zabrałem się za niego, nie wykonałem już... ani jednego side-questa. Myślałem, że to będzie kilka zadań, tym czasem główny wątek w A Realm Reborn to jeden wielki łańcuch misji. Jak wypada fabularnie? Na razie, niestety, tak sobie. Są lepsze i gorsze momenty, ale poziomu erpega dla jednego gracza nie osiągnięto. Dobrze, że chociaż nasza postać coś mówi. Bardzo rzadko i bez dogranego audio, ale lepsze to niż nic. Na plus zaliczam częste zmiany lokacji i klimatów z jednoczesnym zachowaniem uroku "kwater głównych", do których wracamy po wykonywaniu kolejnych zadań. Z nastawieniem na fabułę wiąże się jak na razie mój największy minus wobec gry. Momentami jest zwyczajnie liniowa! Coś takiego w MMO nie powinno mieć miejsca. W sumie wcale nie gorzej bawiłem się robiąc proste side-questy na początku, niż przez pierwsze godziny wątku głównego, gdy jak po sznurku wykonujemy następne misje. Kto wie czy nie stąd twórcy wprowadzili następny charakterystyczny dla FFXIV element czyli...
Wieloklasowość. Nasza postać może zostać i magiem i wojownikiem. Zmiana klasy wiąże się jedynie z koniecznością zmiany oręża i odczekaniem kilkudziesięciu sekund globalnego cooldowna na umiejętności. Mi to pasuje, bo zawsze wolałem rozwijać jedną postać, a jednocześnie ciągnęło mnie do próbowania innych klas. Żeby nie robić zbytniego bałaganu podczas end-game'u, restrykcje przy zdobywaniu przedmiotów namawiają do skupienia się na jednej klasie. Choć o tym napisać wiele nie mogę, bo ten system znam jedynie z tego, co wyczytałem na gildyjnym czacie. W każdym razie - tak zakładam - nowego wątku głównego dla innych klas nie ma, więc zabawa nimi polegać będzie na normalnym dla MMO wykonywaniu zadań, chodzeniu na dungeony czy grupowe wyzwania oraz robieniu losowych, rozsianych po świecie eventów.
Jeśli o dungeonach mowa - to jak na razie największe pozytywne zaskoczenie. Gdy chodzi o lochy, jestem dosyć wybredny, ale te w Finalu są na razie kapitalne. Dosyć wymagające, pięknie zaprojektowane, a na dodatek wykonywane zwykle w przyjemnym klimacie. Także dlatego, że po każdym skutecznym przejściu możemy nagrodzić wybranego gracza "pochwałą", za które są na przykład achievementy (pewnie nie tylko). W FFXIV warto być miłym dla innych! Oprócz dungeonów mamy też triale i wyzwania. Wyzwania to coś na wzór pojedynczych group questów. Triala na razie zrobiłem jednego, ale był niezwykle efektowny. Robił ogromne wrażenie, szczególnie jak na content dla początkującego gracza.
Oprócz klas bojowych, mamy też klasy skupione na wytwarzaniu i zbieraniu przedmiotów. Nie bez powodu to "klasy" a nie "profesje", bo są bardzo rozbudowane. Nie wiem nawet czy nie za bardzo. Efektywne zdobywanie poziomów to sporo kombinowania i kalkulacji, a także wiele zmian przedmiotów, bo klasy craftingowe mają swoje oddzielne statystyki... Zobaczę jak sprawdzi się to później, obecnie perspektywa levelowania "profesji" nie jest zbyt pociągająca. Zupełnie nie podoba mi się na razie mining. Kopać trzeba godzinami i to nie w czasie wykonywania misji. Potrzebujemy być aktualnie w klasie górnika i mieć wyekwipowany kilof, by móc kopać. Ciekawe czy ze zbieraniem ziółek jest podobnie - pewnie tak. Oprócz tego mamy fishing - tutaj rozbudowanie mi nie przeszkadza. To chyba najlepsze wędkarstwo w grach wieloosobowych. Mamy nawet rekordy w największych okazach ryb.
Deszcz wygląda nieziemsko, a do tego wiatr porusza nasze ubranie.
No, to by było na tyle. Oczywiście nie porwę się na opinię, że gra jest beznadziejna/genialna i nie wystawię oceny - bo coś takiego w tym gatunku nie może mieć zbyt szybko miejsca. Na razie bawię się całkiem fajnie, zobaczymy jak będzie później. Gra ma jeszcze sporo czasu by w pełni przekonać mnie do kupienia prepaida. Mam nadzieję, że jej się to uda - bo bardzo dobry MMO, który zwiększyłby konkurencję w gatunku, jest zawsze mile widziany.
PS. Jeśli chodzi o nawiązania i żarty, Square Enix poszło w jakość, a nie w ilość. I bardzo dobrze :D :
Zastanawiam się czy kiedykolwiek FF XIV przejdzie na model F2P. Chciałem tym tytułem zainteresować małżonkę jako wiernego fana serii Final Fantasy, ale ona sceptycznie na połączenie MMO i FF.
OdpowiedzUsuńNigdy nie grałem w żadną część FF... wiem, że to wstyd ale od której części najlepiej zacząć? ;-) Tak żebym za dużego szoku graficznego nie przeżył. Ostatnio pisałeś o modyfikacjach do VII - może od niej?
OdpowiedzUsuńI byłbym zapomniał - w grę wchodzą wersje na PS2 albo PC.
Ja przeszedłem na razie tylko VII. Bardzo przystępna, a z modami graficznie ujdzie.
Usuń