niedziela, 5 lipca 2015

Traumatyczne przeżycia w grach komputerowych.

Przeglądając kiedyś internetowe fora, natknąłem się na ciekawy wątek. Przerażające, traumatyczne chwile w grach! Chyba każdy takie przeżył. Ja na pewno. Oto moje najbardziej wstrząsające growe przypadki z dzieciństwa...

Resident Evil - rysunek zombiaka w OPM
Nie mogę znaleźć w necie samego rysunku, ale pamiętam to dzieło doskonale. Ja, niewinny uczeń szkoły podstawowej, kupiłem piekielnie drogi Oficjalny Magazyn PlayStation dla płyty z demkami, a on zafundował mi kilka nieprzespanych nocy - i to nie przez granie! Ten rysunek miał w sobie coś groźnego i tajemniczego - strasznie powłóczący nogami zombiak z odpadającymi kawałkami skóry. Horror, horror.

A Resident Evil to także traumatyczne przeżycia w samej grze. Wspomnijmy dwa fragmenty...

Wejście pierwszego zombiaka...


I atak zmutowanych psów...






Druga trauma z gier - Another World i pojawienia się Czarnego Potwora. Nie dość, że wielki i straszny, to jeszcze negatywnie nastawiony do gracza - niemal od razu rzuca się na niego z chęcią zapoznania go ze swoimi zębiskami. Brr...


Trzecie wstrząsające wydarzenie z gier to dla mnie końcowy zwrot akcji Vice City. Uwaga na spoiler!


Jak on mógł zrobić to naszemu bohaterowi. To tylko interesy. To Vice City, Tommy.

Albo Max Payne i te porąbane, surrealistyczne poziomy. Było w nich coś przerażającego dla młodego gracza. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie w drugiej części, ale i pierwsza nie pozwalała spać po nocach:


Zresztą nawet komiksowe wstawki miały w sobie coś strasznego. No i to dramatyczne rozpoczęcie gry...

Z pierwszoosobowych strzelanek najbardziej wstrząsający i deprawujący był oczywiście Duke Nukem 3D. Dlaczego? Naprawdę musicie pytać? :)



Niemile wspominam też Silent Hilla, przede wszystkim część drugą i pierwsze spotkanie z Piramidogłowym.


Choć osobiście wysiadłem już na samym początku, przy śledzeniu potwora. Pamiętam, że aż się spociłem i dalej grałem już w dzień i z kolegą obok. Dopiero we dwóch daliśmy radę - zresztą jedynie "razem" nasz wiek przekraczał widniejące na pudełku i wymagane do legalnego grania 18 lat.

A skoro jesteśmy przy temacie kolegi, on był absolutnie przerażony pewną sceną z Parasite Eve. Pamiętam jak to przeżywał - mnie jakoś nie ruszyła (co jest dość dziwne, biorąc pod uwagę rysunek zombiaka z RE...).


Ruszyło mnie za to demo Hopkinsa FBI i martwa, półnaga kobieta.

Żeby było śmieszniej, demo znalazło się na płycie z czasopisma dla dzieci Cybermycha. Nic dziwnego, że już go nie wydają.

Przerażający był też pierwszy, stareńki Tomb Raider, a konkretnie końcówka przygód Lary i jej przeciwnicy (Lary, nie końcówki):


A oto i moja trauma z... World of Warcraft! Stary chłop już byłem, gdy grałem, ale jak można pozostać obojętnym po zobaczeniu czegoś takiego...


Zombie-niedźwiedź, któremu z tyłka wyrastają jajka, z których wykluwają się małe trujące, długonogie pająki. Matko Święta.

To tyle na dzisiaj. Słodkich snów, drodzy czytelnicy!

Zobacz też:
Gry z dobrym soundtrackiem
Złe wieści z Obsidiana
 

3 komentarze:

  1. Moje traumatyczne przeżycia, chyba najsilniejsze (i najfajniejsze ^_^) były przy grze (Amiga) Elvira II The Mistress of the Dark. Np ta piwnica:
    http://3.bp.blogspot.com/-ushvfDp-Cuc/VYhcR-berEI/AAAAAAAAc1M/tUNP03LEB3Y/s1600/runit_069.png

    OdpowiedzUsuń
  2. ikkkssss ddededeeee

    OdpowiedzUsuń