poniedziałek, 15 września 2014

Divinity: Original Sin, czyli złote dzieci Kickstartera

Graliście już w nowe Divinity? Ja miałem na razie nie grać. Chciałem odpuścić sobie ten tytuł w ramach protestu wobec kompromitującej postawy polskiego wydawcy - ciągłych przekładań premiery zarówno samej gry, jak i jej polonizacji (a angielski w D:OS jest dosyć trudny). Ale cóż zrobić, ciężko o silną wolę, jeśli uwielbia się erpegi i debiutuje TAKI tytuł. Tym bardziej, gdy znalazło się partnera do trybu kooperacji. Chwilowe zawieszenie broni z CDProjektem skutkowało zniknięciem nieco ponad 50 złotych z mojego portfela, a ja zabrałem się za instalację ufundowanej na Kickstarterze produkcji.

Sam Kickstarter pojawił się we wstępie nie bez powodu. Divinity to jeden z flagowych tytułów tej strony, pierwszy z kilku nadchodzących do końca roku przykładów na sukces crowd-fundingu. Przecież już niedługo Wasteland 2 (nie mogę się doczekać!), a pod koniec roku zadebiutować ma jeszcze bardziej wyczekiwane Pillars of Eternity od Obsidianu. Nadchodzi wspaniały czas dla fanów izometrycznych gier RPG w starym, dobrym stylu. A samo Divinity Original Sin jest bardzo dobrą grą. Nie jedynie poprawną, ale i nie wybitną. Panowie z Larian stworzyli tytuł, w którym można zanurzyć się na dziesiątki godzin (dziesiątki, które łatwo mogą zmienić się w setki, gdy do edytora dorwą się utalentowani moderzy). Tytuł, który przykuwa do ekranu od pierwszej walki. Wreszcie, tytuł, który zadowolił chyba wszystkich wspierających projekt na Kickstarterze.


"Ale czego on się czepia, już chociażby przy takim systemie walki nie wypada narzekać na cokolwiek!" - pomyśli niejeden Czytelnik. I może ma rację, ale kilka elementów mi nie podeszło. Po pierwsze - fabuła. Początek jest średni, później jest pod tym względem zaskakująco dobrze (intryga w pierwszym mieście kapitalnie się rozkręca!), ale dalej zaczyna wiać nudą. Autorzy dialogów mieli bliskie mojemu (więc dobre!) poczucie humoru i do tego lekkie pióro (niestety - to już mi nie takie bliskie ;) ), konwersacjom między byle wieśniakami fajnie jest się przysłuchać, ale po jakimś czasie można zauważyć, że oni, że tak się wyrażę, pierniczą o niczym. Żeby tylko byle wieśniaki, nawet ważne informacje fabularne przeplatane są masą nieciekawych dialogów, co rzuca się w oczy szczególnie w późniejszej fazie gry. Być może przyczyną tego jest fakt, że wielokolorowy świat gry jakoś do mnie nie trafił. W moich ulubionych grach masa tekstu zawsze dodawała klimatu, a ja z zapałem chłonąłem każde zdanie. Tutaj ten różnobarwny, z lekka jajcarski klimat szybko zaczął nieco mnie nużyć i nawet masa dialogów nie potrafiła tego zmienić.


Jednak największym mankamentem była zerowa więź między mną, a dwójką głównych bohaterów. Między nimi więź jest, to i owszem, ale mi byli zupełnie obojętni. Więcej, czasami miałem dość ich konwersacji, także tych z pozostałymi członkami drużyny. Ci to już w ogóle są udani - po usłyszeniu dialogów panny Madory niemalże zapałałem uczuciem do niektórych towarzyszy w nowych grach Bioware. Rany, ciężko o bardziej irytującego babsztyla niż ona. Czym prędzej wymieniłem ją na łuczniczkę - niemowę (tylko dwóch towarzyszy ma jakieś osobowości) i było to najlepsze, co mogłem zrobić. Dopowiedziałem jej na szybko jakąś historię i gra od razu była bardziej klimatyczna. Czasami lepiej jest dać graczom po prostu coś takiego, niż pchać do gry bohaterów, którzy wymyśleni zostali na poczekaniu i bez ciekawego pomysłu.


Jeśli ktoś jest ciekawy, gdzie tu pochwały na temat systemu walki, rozwoju postaci czy projektu lokacji, albo ślicznej grafiki, odpowiadam: nie ma ich z określonego powodu. Bo wszystko poza wypisanymi minusami jest na najwyższym poziomie. No, może jeszcze poza przedziwnym systemem perswazji, polegającym na grze w papier-nożyce-kamień. Ale nie ma tu co pisać, tu trzeba grać i cieszyć się prawdopodobnie najlepszym turowym systemem walki jaki widziałem w ostatnich latach (a może i w ogóle...). Podsumowując - polecam, choć warto nastawić się bardziej na fantastyczny gameplay niż fabularną głębię.

Zobacz też:
Wygrałem na Facebooku
Więcej wrażeń z RPG-ów wszelakich.

1 komentarz:

  1. "Najlepszy system turowy..." Poczekaj kolega na Wasteland 2 ;)
    Mnie pozostaje się tylko pod tym co napisałeś podpisać - pomimo, ze również się obraziłem z CDP.pl raz na jakiś czas zapuszczam sobie ten tytuł w oczekiwaniu na tłumaczenie i ze słownikiem na kolanach brnę w meandrach scenariusza - oldschool ;)

    OdpowiedzUsuń